top of page

10 rzeczy, które możesz zrobić w mieście Meksyk, aby poczuć się jak chilango

Poprzedni post był o rzeczach, które można zwiedzić w stolicy Meksyku, no ale przecież między wizytami w muzeach, galeriach i kościołach warto zrobić coś, co pozwoli choć trochę poczuć się jak mieszkaniec Deefe, czyli chilango. Oto moje sugestie. A może macie jakieś swoje?


1. Przejedź się metrem w godzinach szczytu


Gwarantuję- niezapomniane przeżycie za jedyne 5 peso. Samo dostanie się do któregokolwiek z wagonów, zwłaszcza w centrum miasta, zajmuje czasem kilkanaście minut, bo trzeba wcześniej przepuścić tłum ludzi czekający przed nami. "Masaż na osiem rąk"- tak mieszkańcy nazywają podróż metrem w godzinach szczytu, czyli tzw. horas pico. Dlatego wagony w metrze podzielone są na te dla kobiet i dzieci oraz te dla pozostałych pasażerów. Co i tak nie rozwiązuje problemu, ale przynajmniej zapobiega niechcianemu masażowi. Nawet, gdy jakimś cudem znajdziemy wolne miejsce i w spokoju pragniemy poczytać sobie książkę w drodze do pracy, co chwilę będą rozpraszać nas sprzedawcy wchodzący i nawołujący do kupienia...a to płyt CD, a to kompletu guzików, a to znowu organicznych ciasteczek lub biletu na koncert Metalliki.


Brzmi strasznie? Owszem, ale jednak ja znajduję w tym wszystkim pozytywne strony, a podróż metrem jest dla mnie często bodźcem do antropologicznych przemyśleń. Bo w tym całym chaosie, tłumie i rozgardiaszu, po raz kolejny widać meksykańską życzliwość. Zwykle przed każdą zbliżającą się stacją, osoby stojące blisko drzwi zaczynają wypytywać pozostałych pasażerów, kto gdzie wysiada. I wtedy zaczyna się gra w Tetris- ten się przesuwa w lewo, tamten wstaje, aby kolejna osoba usiadła, pani z tyłu przechodzi do przodu. Raczej nie słychać zniecierpliwienia ani tym bardziej złośliwości. Kiedyś byłam świadkiem sytuacji, w której młoda kobieta weszła do wagonu metra z dwójką małych dzieci. Jakiś pan krzyknął do niej, że zwolni jej miejsce, niestety był za daleko, aby łatwo się można było tam dostać. Co wymyślili pasażerowie? Zaczęli podawać sobie nawzajem zdziwione ową sytuacją dzieci, aby zajęły miejsce siedzące, podczas gdy mama dołączyła do swych pociech po tym, jak kilku pasażerów wysiadło na następnej stacji. Za takie sceny kocham ten kraj :) Jeśli komuś trudno jest wyobrazić taką podróż, to zapraszam do obejrzenia próbki. Tutaj wagony dla kobiet:



A tu dla mężczyzn:



2. Idź na meksykański wrestling, czyli Lucha Libre


Koniecznie, w końcu to, obok piłki nożnej, narodowy sport Meksykanów! Może bardziej niż sport, jest to przedstawienie, bo lucha libre jest ustawiana, co nie zmienia faktu, że dobra zabawa gwarantowana. Dlatego polecam w czwartkowy lub piątkowy wieczór zebrać grupę znajomych i wybrać się do Arena México, aby zobaczyć jak w trzech rundach, kolorowo ubrani zawodnicy w maskach walczą przeciwko sobie. Napisałam zawodnicy, ale mogą być też zawodniczki- kobiety jak najbardziej też są "luchadorkami" i wcale nie są bardziej delikatne niż panowie. Przed przyjazdem do Meksyku nigdy nie interesował mnie wrestling, a jednak po mojej pierwszej wizycie w Arenie, stałam się jego fanką. Mały przedsmak:







3. Zjedz koniki polne na Wzgórzu Koników Polnych


Chapultepec to jedno z ulubionych miejsc spędzania weekendu przez chilangos, zwłaszcza przez rodziny z dziećmi. Każdy znajdzie tam coś dla siebie, bo w tym prawie 700– hektarowym lesie znajdują się muzea (Muzeum Historyczne, Muzeum Sztuki Współczesnej, Muzeum Antropologii), jeziora, restauracje, ogród botaniczny i wiele innych atrakcji. Ale czym byłoby Wzgórze Koników Polnych (czyli Chapultepec), bez spróbowania tej oryginalnej meksykańskiej przekąski? Chrupiące koniki sprzedawane są na wagę, można doprawić limonką i chile do smaku. ¡Provecho!




4. Posłuchaj mariachis w nocy na Placu Garibaldiego


W dzień też warto, bo można zwiedzić Muzeum Tequili i Mezcalu, ale tak naprawdę dopiero po zmroku plac zamienia się w jedną wielką uliczną imprezę. Meksykanie przychodzą tam, aby zamówić piosenkę dla swojej ukochanej czy kumpla– jubilata u jednej z licznych ulicznych grup mariachis. Atmosfera nie do przebicia. Do lat dwudziestych ubiegłego wieku na placu odbywał się targ i stała tam jedna, jedyna kantyna Tenampa. To właśnie w niej zadebiutowała grupa mariachis "Mariachi Coculense", która zapoczątkowała nową tradycję koncertów i występów grup muzyki ludowej. Kantyna Tenampa stoi do dziś (a przed wejściem kolejka gości, ale warto poczekać), natomiast obok niej wyrosły inne lokale oferujące regionalną kuchnię przy akompaniamencie mariachis oraz butelce tequili. Na wyróżnienie na pewno zasługuje kultury "Guadalajara de noche", w której dwa razy dziennie- ok. godz. 20 oraz 23 odbywa się niezwykły, ludowy show, a w nim piosenki mariachis i nie tylko, pokaz walki kogutów i przedstawienie najbardziej niezwykłych meksykańskich legend. Miejsce zawsze jest pełne ludzi, dlatego zalecam wcześniejszą rezerwację. Warto! Ach, ile wieczorów tam spędziłam, drąc się na cały głos "Mexico lindo y queridoooooooo...!"




5. Spędź weekendowe przedpołudnie na jednym z licznych tianguis





6. Zobacz panoramę miasta z Wieży Latynoamerykańskiej


Ten wysoki na 182 metry, wzniesiony w 1956 roku drapacz chmur stał się jednym z symboli miasta Meksyk. W swoim czasie był najwyższym wieżowcem świata poza USA, aż do 1972 roku, kiedy został wybudowany meksykański World Trade Centre, który przewyższył Wieżę o 25 metry i 8 pięter. Był też pierwszą tak wielką konstrukcją zbudowaną z aluminium i szkła, pewnego rodzaju eksperymentem, ponieważ został wzniesiony w strefie sejsmicznej. Eksperymentem udanym, gdyż przetrwał największe trzęsienie ziemi w Meksyku w 1985 roku (o sile 8,7 w skali Richtera) oraz niedawne, nieco słabsze trzęsienie 19 września 2017 roku. Dawniej siedziba korporacji ubezpieczeniowej, obecnie pełni funkcję biurowca i atrakcji turystycznej. Można wjechać super szybką windą na sam szczyt, a tam podziwiać z czterech stron przepiękną panoramę meksykańskiej stolicy. Przy dobrej widoczności da się zobaczyć wulkany Iztaccihuatl i Popocatépetl. Na górze znajduje się również restauracja i sklep z pamiątkami. Ładniejsze widoki są chyba tylko z samolotu.


Gdzie: Torre Latinoamericana, Eje Central 2, Centro Kiedy: Codziennie od 11:00 do 20:00 Ile: 85 peso dorośli, 65 peso dzieci



7. Spróbuj pulque w jednej z pulquerías, oraz mezcal w jednej z mezcalerías. Kaca wylecz micheladą.


Pulque to niskoprocentowy alkohol przygotowywany z sfermentowanego soku z agawy. Może mieć naturalny smak, albo być z dodatkiem owoców, czekolady, migdałów. Spośród wielu barów, kantyn i restauracji na pewno warto wymienić kultową Pulquería Insurgentes (Av. de los Insurgentes Sur 226, Roma Norte), do której na pewno prędzej czy później traficie, bo oprócz spróbowania curado można posłuchać muzyki na żywo lub zapisać się na warsztaty kreatywnego pisania. W tej samej dzielnicy znajduje się również La Nuclear (Calle Querétaro 96, Roma Norte). A jednym z moich ulubionych miejsc jest Catedral de Pulque (Isabel la Católica 250, Obrera) znana również jako Salon Casino. Ich specjalnością jest pulque o smaku czerwonych owoców oraz figi.


Po lekko alkoholowym pulque wieczorem czas na coś mocniejszego. W mieście Meksyk nie brakuje mezcalerias, oferujących duży wybór przygotowywanego również z agawy mezcalu. Z tym że mezcal to alkohol minimum 45 procentowy, dlatego na drugi dzień ból głowy może być całkiem spory. Moim ulubionym, nieco ukrytym miejscem (z zewnątrz nie widać żadnego szyldu, reklamy, a drzwi są często zamknięte, więc trzeba wiedzieć, że to miejsce istnieje) jest Mezcalería Bósforo (Luis Moya 31, Centro). Super klimat i obsługa, która umie doradzić odpowiedni rodzaj mezcala. W ofercie mają również piwo rzemieślnicze.


Gdy po kilku(nastu) zagryzanych pomarańczą kieliszkach mezcalu na drugi dzień ból głowy nie pozwala wstać z łóżka, z pomocą przychodzi michelada. Przepis: piwo, lód, sos maggi, limonka, przyprawa tajin z papryką, sól. Pycha! Najlepiej taka litrowa, sprzedawana na pchlim targu Lagunilla. Można przy okazji spotkać się ze znajomymi i poszperać w sprzedawanych starociach, a nuż spodoba nam się jakiś używany mebel lub znajdziemy białego kruka. A w międzyczasie michelada postawi nas na nogi.


8. Zorganizuj urodzinowy rejs między pływającymi ogrodami w Xochimilco



Urodziny to tylko pretekst, aby przeżyć bardzo fajną meksykańską tradycję, mianowicie imprezę na łodziach (tzw. trajineras) płynących między dawnymi azteckimi ogrodami. W tym celu trzeba się udać do południowej dzielnicy Xochimilco, a tam wynająć jedną z setek "gondoli". Wcześniej warto zaopatrzyć się w tequilę, ale już o resztę nie należy się martwić, bo podczas rejsu po kanałach krążą inne łodzie, oferujące muzykę mariachis, jedzenie, pamiątki do kupienia. Bardzo mi się podoba fakt, że to prehiszpańskie miejsce wciąż tętni życiem i nie ma nic wspólnego z nudnym muzeum.


9. Zjedz śniadanie w jednej z wielu kawiarni w dzielnicy Roma lub Condesa


To dwie "najmodniejsze" dzielnice stolicy, pełne kawiarni, barów i restauracji, oferujących dania i napoje z różnych stron świata. To także zabytkowe kamienice, galerie sztuki, zadbane parki i wiele innych atrakcji. Tak naprawdę zarówno Roma, jak i Condesa zasługują na osobne wpisy na blogu, a póki co wrzucam kilka propozycji nie tylko na śniadanie:


Pan Comido (Tonala 99) - bardzo dobra opcja dla wegetarian i wegan

Pizza Franca (Merida 109) - argentyńska pizza z dobrym, niedrogim winem, w sam raz na słoneczne popołudnie.

Cabrera Siete- regionalne dania meksykańskie, niedaleko przyjemnego parku Cabrera

Puebla 109 (Puebla 109)- we wnętrzu domu z początku XX wieku, zrobiona restauracja, klub i bar. Połączenie gastronomii i sztuki, z trochę industrialnym klimatem w tle.

Las Tlayudas (San Luis Potosi 13)- warto spróbować chilaquiles, typowe meksykańskie śniadanie

Tres Condesas (Sonora 172)- meksykańskie jedzenie, i pyszne drinki


10. Jak już wydasz 200 peso na brunch w Romie, idź na uliczne tacos i najedz się do woli!


Nie można być w Meksyku i nie zjeść tacos, a jak jeść tacos, to najlepiej na ulicy. Za kilkanaście pesiaków możemy kupić tortille z dowolnym nadzieniem, oraz różnymi dodatkami, takimi jak cebula, sosy, kolendra. Przez jakiś czas nie dane mi było jednak się delektować tą najbardziej meksykańską z meksykańskich przekąsek, aż odkryłam wegańskie tacos uliczne przy skrzyżowaniu Manzanillo z ulicą Chiapas w dzielnicy Roma Norte. W kolejkach ustawiają się nie również mięsożercy, bo serwowane tutaj taco na bazie soi oraz seitanu są pyszne, świeże i dobrze przyprawione.





Featured Posts
Recent Posts
Archive
Search By Tags
Follow Us
  • Facebook Basic Square
  • Icono social Instagram
bottom of page