Dźwięki miasta Meksyk
Kiedy pierwszy raz przyjechałam do miasta Meksyk i siedziałam u znajomej w mieszkaniu, co chwilę naszą rozmowę przerywał jakiś dźwięk: a to dzwoneczek, a to gwizd, a to klaskanie. Podczas gdy ona nie zwracała na to w ogóle uwagi, ja nie mogłam się skoncentrować. Dzisiaj, po kilku latach mieszkania w stolicy, te wszystkie dźwięki są dla mnie nie tylko naturalną częścią miejskiego krajobrazu, ale i kwestią tożsamości. Czuję się jak prawdziwa chilanga, bo umiem je rozszyfrować. Bez nich miasto Meksyk nie byłoby sobą.
Niektóre stołeczne brzmienia stały się tak sławne, że zostały użyte w teledyskach i filmach. Każdy mieszkaniec na pamięć zanuci melodię sprzedawcy tamales czy tekst zachęcający do sprzedania złomu. Inne dźwięki są wręcz kapsułą czasu, bo dotyczą wielu zanikających zawodów, takich jak kataryniarz czy pan, który ostrzy noże i nożyczki. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Warszawie po podwórkach chodziła „baba z jagodami”, a chłop sprzedawał kartofle. Dzisiaj te zawody zniknęły, a zakupy wolimy robić w galerii handlowej. Chociaż w mieście Meksyk wielkich centrów handlowych również nie brakuje, to wciąż można zamówić piosenkę urodzinową przez okno, a na ulicy kupić świeże bułeczki czy butle z gazem.
Poniżej opisuję poszczególne dźwięki miasta Meksyk, ujawniając, kto kryje się za anonimowymi głosami, które stały się wizytówką stolicy. Ale najpierw zobaczcie krótki filmik, żeby choć trochę poczuć atmosferę Ciudad de México:
Dzwoneczek
Każdy chilango wie, że kiedy rano słychać dźwięk dzwonków, trzeba wyrzucić śmieci. W mieście Meksyk w wielu osiedlach nie ma kontenerów na odpady ani w budynku, ani na ulicy. Dlatego kiedy zadzwoni dzwoneczek, oznacza to, że zbliża się śmieciarka. Nieważne, że akurat robimy jajecznicę albo wyszliśmy spod prysznica, czym prędzej trzeba wyjść z workiem ze śmieciami, bo przecież śmieciarka zaraz pojedzie dalej. Oczywiście wypada wziąć ze sobą drobne na napiwek za odebranie śmieci.
Gaz
Tak samo jest z gazem. W nowocześniejszych dzielnicach budynki mają podłączoną instalację gazową, jednak w wielu osiedlach wciąż kupuje się butle. Kiedy jej zawartość się kończy, trzeba nasłuchiwać pana od gazu, którego donośne „gaaaaaaas” zwykle słychać na całej ulicy. Oczywiście czasem pan od gazu przechodzi wcześnie rano, a czasem dopiero o 10:00. Przeważnie pojawia się raz czy dwa w tygodniu, więc jeśli akurat zabraknie gazu, cóż - musimy poczekać.
Skup złomu
Kiedy 10- letnia María del Mar Terrón nagrywała tę melodię, żeby pomóc tacie skupować złom, nie sądziła, że jej głos stanie się ikoną stolicy. "Se compran colchones, tambores, refrigeradores, estufas, lavadoras, microondas o algo de fierro viejo que vendan" – tę melodię każdy chilango wyrecytuje bez zająknięcia nawet obudzony o 3 w nocy. To samo charakterystyczne nagranie usłyszymy w dzielnicach biednych i bogatych, a nawet poza miastem Meksyk. Zostało użyte w piosenkach cumbii, filmach oraz jako napis na koszulkach. Sytuacja Marii nie zmieniła się jednak znacznie od czasów dzieciństwa, mimo że dzięki nagraniu docierała do większej liczby sąsiadów. Zaczęła go niestety używać konkurencja, więc tak naprawdę wcale nie miała więcej klientów. Oprócz skupowania złomu wciąż dorabia na dziecięcych imprezach jako clown i wciąż pracuje z ojcem.
Tamales oaxaqueños
Kolejny legendarny głos, zapowiadający jedno z ulubionych przez Meksykanów dań: tamales oaxaqueños (masa kukurydziana z nadzieniem, przeważnie mięsnym, owinięta w liść kukurydzy). Jego właścicielem jest Charly, który podobnie jak Maria, najpierw jeździł po mieście i ogłaszał swoje produkty krzycząc. Któregoś dnia rozchorował się i strasznie bolało go gardło. To właśnie wtedy postanowił nagrać się, żeby już nie obciążać strun głosowych. Nie przypuszczał, że melodia stanie się na tyle sławna, że będzie ją można ściągnąć jako dźwięk dzwonka do komórki. Jak mówi sam Charly, nie dorobił się fortuny, nie otrzymuje tantiem, ale zarabia wystarczająco, żeby utrzymać rodzinę i to mu daje szczęście.
Słodkie ziemniaki
Przeszywający gwizd, który wielu rodziców wykorzystywało do straszenia swoich dzieci: „to Llorona po Ciebie idzie!”. Rzeczywiście, słysząc go po raz pierwszy, trudno odgadnąć, że to niewinny sprzedawca słodkich ziemniaków (camotes). Podawane na ciepło, ze skondensowanym mlekiem i innymi dodatkami, kuszą niejednego sąsiada.
Kataryniarz
Jedna z rzeczy, która zawsze przykuwa uwagę turystów odwiedzających Starówkę w mieście Meksyk, jest obecność kataryniarzy. Wyróżniają się nie tylko ze względu na muzykę, ale również swój nawiązujący do dawnych czasów strój. Przez młodsze pokolenie niekiedy traktowani są jako niezbyt użyteczny relikt dawnej epoki, jednak trudno wyobrazić sobie bez nich centrum historyczne. Zawód ten przybył do Meksyku za czasów porfiriatu (w XIX w.) z terenów niemieckojęzycznych. Na początku grali podczas głównie wydarzeń cyrkowych, później podczas Rewolucji Meksykańskiej swoją muzyką podnosili nastroje wśród walczących. Nawet sam Pancho Villa miał swojego zaprzyjaźnionego kataryniarza. To właśnie z czasów Rewolucji pochodzi ich elegancki strój. Obecnie grają w centrum stolicy i żyją z napiwków. Każdy kataryniarz ma repertuar ośmiu piosenek, z czego najbardziej popularna to urodzinowa „Las mañanitas”.
Muzyka
W kraju, który kocha fiestę, kataryniarze to nie jedyny rodzaj ulicznej muzyki. Tutaj impreza jest wszędzie, nawet w aptekach w rytmie disco zachęca nas do kupna wielki, pluszowy Doctor Simi. Zwłaszcza teraz, gdy większość ludzi siedzi w domach z powodu kwarantanny, muzycy muszą dotrzeć do klienta. Dlatego z okna swojego domu można zamówić urodzinową piosenkę lub utwór z innej okazji, tak jak zrobił to kolega mojej przyjaciółki (wideo poniżej). W mojej dzielnicy obecnie chodzi po ulicach niemalże cała orkiestra, grając na ulicy a potem zbierając napiwki.
Metro
Jeśli nawet jakimś cudem znajdziesz wolne miejsce siedzące w metrze, zapomnij o spokojnym czytaniu książki. Na którejś stacji wejdzie jakiś sprzedawca, oferując na całe gardło swoje produkty. „Diez pesos le vale, diez pesos le cuestaaaa” – będzie krzyczał, sprzedając gumy do żucia, spinki do włosów lub przybornik do szycia. W metrze możesz nabyć również bilety na koncert albo płyty z muzyką. Aby zachęcić do ich zakupu, sprzedawcy wchodzą z ogromnym głośnikiem umieszczonym na plecach i puszczają po kilka sekund każdej piosenki, oczywiście tak, żeby każdy pasażer metra to usłyszał.
Zobacz również: 10 rzeczy, które możesz zrobić, aby poczuć się jak chilango
Zdjęcia pochodzą ze strony: https://mxcity.mx/2014/09/bestiario-de-sonidos-callejeros-del-df/
Comentários